Cmentarz ewangelicki w Gostkowie
Cmentarz ewangelicki w Gostkowie z 1856 roku jest miejscem niezwykłym na mapie gminy Stare Bogaczowice. Niegdyś zapomniany i zaniedbany punkt nie stanowił dla mieszkańców Gostkowa powodu do dumy. Zdewastowane groby niszczały pod grubymi korzeniami, które je oplatały, powoli zacierając pamięć o zmarłych. Wtedy pojawiła się pani Angelika Babula, która wylicytowała działkę wierząc, że to niezwykłe miejsce można uratować.
Wyjazd na badania empiryczne do Starych Bogaczowic stanowił dla nas, jako dla studentów ciekawe wyzwanie. Znaleźliśmy się w zupełnie nieznanym terenie. Chłonęliśmy więc okolice i w trakcie luźnych rozmów z mieszkańcami natknęliśmy się na trop nieoczywistej historii cmentarza w Gostkowie. Dostanie się do samego cmentarza nie było łatwym zadaniem, Gostków nie jest bowiem zbyt dobrze skomunikowany z resztą gminy, także o częstym kursowaniu autobusów można zapomnieć. W odszukaniu drogi pomógł nam przemiły pan, mieszkaniec wioski, wskazując nam kierunek i zwracając szczególną uwagę na ruiny kościoła ewangelickiego, w pobliżu którego znajduje się cmentarz. Na miejscu przywitała nas spiritus movens całego przedsięwzięcia — pani Angelika Babula. Mimo faktu, iż znajdowaliśmy się na terenie nekropolii, czuć było zapał i chęci do pracy oraz radość z jej wykonywania. Pierwszy raz spotkaliśmy się z sytuacją, kiedy to grupa ludzi odnawia stare, niemieckie nagrobki i przywraca mozolnie świetność zapomnianemu cmentarzowi.
Postanowiliśmy przyłączyć się do pracy, chwytając za dostarczone narzędzia. Podczas działań renowacyjnych udało nam się porozmawiać z samą panią Angeliką oraz innymi osobami zaangażowanymi w cały projekt. Dzięki temu mogliśmy z pierwszej ręki poznać historię cmentarza, jak i losy tych, którzy przyczyniają się do jego naprawy. Jeszcze w 2015 roku teren nekropolii porastał gąszcz drzew, wysokie trawy i cierniste krzewy. Większości osób raczej nie interesowały losy tego miejsca, była to kolejna ruina — ciemne znamię wojny. Gdy tylko pani Angelika oraz jej mama, Halina Bryk, dowiedziały się o przetargu, który przygotowała gmina, odkupiły teren i rozpoczęły na własną rękę prace renowacyjne. Następnie założyły Fundację Anna, której nazwa pochodzi od Anny Renner, której imię wyrzeźbiono na czarnej marblitowej tablicy nagrobnej. Jak wyznała pani Angelika, płyty nagrobne były wydobywane z ziemi i składane niczym puzzle. Zupełnie jakby ktoś wjechał na teren cmentarza z pługiem i przeorał ziemię wraz z nagrobkami i wszelkimi zdobieniami. Dziś to miejsce jest nie do poznania. Przechadzając się alejkami, mogliśmy dostrzec, iż niektóre tablice zostały uzupełnione niemal w całości, inne zaś czekały na odnalezienie pozostałych elementów układanki. Ciekawostką jest również to, że osoba, która na tym cmentarzu wykupiła miejsce znajdujące się pod murowanym płotem, musiała o ten kawałek płotu zadbać. W trakcie zwiedzania cmentarza zauważyliśmy, że niektóre z nagrobków były zniszczone w konkretny sposób, jakby ktoś cisnął w nie kamieniem. To ukazuje, że cmentarz nie został zniszczony jedynie przez naturę, ale przyczynili się też do tego ludzie.
Kolejną ciekawą wiadomością, która udało nam się pozyskać w trakcie rozmów, było to iż zdarzało się, że fragmenty nagrobków służyły za część murów. W murze otaczającym kościół katolicki znajdują się elementy nagrobków, jednakże nie wiemy czy pochodzą z cmentarza ewangelickiego – równie dobrze mogą być to niemieckie nagrobki z cmentarza katolickiego. Sądzić również można, że sporo elementów grobowców mogło być wykorzystanych do budowy innych budynków czy obiektów, co oznacza, że niektórzy zmarli nigdy nie doczekają się swoich pomników. Pocieszające jest jednak to, że wciąż znajdowane są ich elementy. Daje to nadzieję, że przynajmniej dla części zmarłych wciąż istnieje szansa na ratunek od zapomnienia.
Ważnym aspektem jest również zrozumienie istotności cmentarza w wymiarze lokalnej społeczności. Zainteresowanie mediów sprawiło, że miejsce to stało się rozpoznawalne i to właśnie z tego powodu, gdy odwiedzi się okoliczne wioski, wszyscy od razu będą wiedzieli o jaki cmentarz chodzi. Ta ciekawość rozrosła się do takiego stopnia, że na cmentarz przybywają wolontariusze, a pani Angelika wita ich zawsze z uśmiechem na twarzy. Mieszkańcy Starych Bogaczowic niezwykle żywo opowiadają o tym miejscu i z nieukrywaną serdecznością przyznają, że jest to miejsce, które po prostu trzeba odwiedzić.
Po niemal 70 latach od zakończenia działalności cmentarza ponownie zaczęto o niego dbać, a pamięć o osobach spoczywających na terenie tej nekropolii nie zatarła się całkowicie. Kamienie nagrobne zostały poddane gruntownemu czyszczeniu. Odebrano je naturze, która próbowała osaczyć je roślinnością. Każda taka tablica jest sama w sobie niezwykła, gdyż przedstawia spory wycinek sztuki kamieniarskiej z XIX wieku. Pracując przy czyszczeniu i składaniu kamieni nagrobnych mieliśmy czas, aby zastanowić się nad samą istotą ratowania takiego zapomnianego miejsca. Pani Angelika wraz z członkami Fundacji i Stowarzyszeniem Magurycz ocalili od zapomnienia dużą część historii okolicznych ziem. Sama sztuka sepulkralna stanowi dział kultury, jednakże tutaj można dostrzec obraz chęci ratowania czegoś, co bez opieki może zostać bezpowrotnie utracone. Praca na cmentarzu może niektórych odstraszyć. Sami czuliśmy się bardzo niepewnie w obecności jeszcze nie odnowionych nagrobków, jednakże zapał, z jakim każdy z Fundacji Anna oraz Stowarzyszenia Magurycz podchodził do swojej pracy sprawił, że pojawiła się u nas swego rodzaju radość. Radość z faktu, iż są ludzie, którzy pragną uratować część ludzkiej kultury i tożsamości kulturowej. Imiona na nagrobkach, daty śmierci i urodzenia, czasem nawet profesje i krótkie sentencje: to wszystko przypominało nam, że ci ludzie istnieli kiedyś naprawdę, a pamięć o nich ma szansę przetrwać dzięki pracy kilku pasjonatów.
Cmentarz ewangelicki w Gostkowie (Fot. Bartosz Ławicki)
Cmentarz ewangelicki w Gostkowie (Fot. Daria Majewska)
Cmentarz ewangelicki w Gostkowie (Fot. Daria Majewska)
Cmentarz ewangelicki w Gostkowie (Fot. Bartosz Ławicki)
Cmentarz ewangelicki w Gostkowie (Fot. Bartosz Ławicki)
Grafika z 1856 roku przedstawiająca kościół ewangelicki w Gostkowie (https://www.herder-institut.de/bildkatalog/index/pic?id=50b8aa3d5636c3f7b147768b0f123a98)
Ruiny kościoła ewangelickiego w Gostkowie (Fot. Janina Radziszewska)